Historia rasy
"(...)Co to za rasa? Czemu nie zyskała u nas należytej popularności? Czy ten pełen temperamentu, niezawodny i wszechstronnie utalentowany pomocnik myśliwego nie sprawdził się w naszych łowiskach, okazał się rasą ekskluzywną, bo wymagająca konsekwentnego układania? Z pewnością nie należy do psów miękkich. Nie nad każdy psem chce nam się popracować. Wolimy łatwiznę, samograje. Na jagdteriera (tak brzmi jego oryginalna nazwa) może sobie pozwolić ten myśliwy, który wyszkolił i polował co najmniej z jednym psem dowolnej rasy. Jest cierpliwy i ma wystarczająca ilość wolnego czasu. Dobrze ułożony jagdterier okaże się pomocnikiem na wagę złota. Sprawdza się świetnie jako norowiec i dzikarz, jak po sznurku chodzi po tropie. Nieraz zadziwi talentem aportera. Jest uznanym w całej Europie psem wszechstronnym, najliczniejszym z terierów, które znajdują się w rękach myśliwych. W Polsce rodzi się rocznie około 250 rodowodowych szczeniąt. Ilość tych bez papierów jest nie do określenia.
Często słyszy się, że jagdterier to zły duch, uparty i trudny do wyszkolenia. Niektórzy nawet przypisują mu odchylenia od normy, uważając, że żywemu nie przepuści. Łatwo dziś kupić za niewielkie pieniądze psa podobnego umaszczeniem i kształtem do niemieckiego teriera myśliwskiego. Oczywiście bez dokumentów. Dlatego zdarza się często trafić na egzemplarz o niepożądanym charakterze nie mówiąc o eksterierze.
A jakie były początki? Terier, to słowo kojarzy nam się z grupą ras o brytyjskim pochodzeniu. Na przełomie XIX i XX w. jednym z najbardziej popularnych psów był foksterier. Szczególną sympatią cieszył się poza swą ojczyzną w Niemczech, gdzie już w 1889 roku założono Deutcher Foxterrier-Klub. Nabywcami foksterierów byli zwykle myśliwi, ale z czasem stawał się on psem do towarzystwa. Bielutki, w odpowiedniej fryzurce "foxel" stał się ulubieńcem pań i dzieci, a i panu domu wypadało pokazać się na spacerze z niewielkim, wysportowanym terierem. Tym nabywcom ani w głowie było wpuszczenie go do brudnej lisiej nory, czy tez narażanie na spotkanie z groźnym dzikiem.
Myśliwi niemieccy mieli w wielkiej pogardzie "salonfoxel", foksteriery salonowce, które jeszcze do tego prezentowano na wystawach pięknisiów. Kilku z nich zamieszkałych w południowych i zachodnich rejonach kraju powzięło zamiar utworzenia rodzimej uniwersalnej rasy terierów do polowania.
O początkach ich pracy dowiemy się czytając wspomnienia Carla Ericha Gruenwalda, który jako młody człowiek zamieszkał w 1911 roku w Monachium. Tam zaprzyjaźnił się z Walterem Zangenbergiem, zapalonym hodowcą foksterierów, w jego kennelu było ich ponad 100. Do nich dołączył młody inżynier leśnik z okolic Kassel, Rudolf Friess, który hodował wachtelhundy. Ci trzej entuzjaści postanowili, ze ich terier będzie czarny z podpalaniem dla odróżnienia od białego, łaciatego foksteriera. Białej maści pies im nie odpowiadał, bo był zbyt widoczny i świecił jak latarka w łowisku.
Kolejnym krokiem naszej trójki było wystąpienie z Klubu Foksteriera. Ściągnęli na siebie gromy. Uważano ich za renegatów, którzy zajęli się psuciem renomowanej rasy.
Przypadek sprawił, że ich zamiary, by utworzyć nową rasę, zaczęły się spełniać. W roku 1923 dyrektor ogrodu zoologicznego Berlina dr Lutz Heck/Hagenbeck podarował im miot czarnych z podpalaniem szczeniąt, które rzekomo urodziły się po parze czystej rasy foksterierów.
Ojcem ich był kupiony w Anglii Manville Electric Wire, a matką prawie czarno umaszczona foksterierka niemieckiej hodowli, Hussi. Miot ten, ze względu na umaszczenie, nie mógł być uznany za rasowy, a czwórka szczeniąt Werwolf, Raugraf, Morla i Nigra nie przedstawiały wartości handlowej. Dla trójki eksperymentatorów były na wagę złota.
Po latach dociekań udało się z grubsza ustalić pochodzenie rzekomo rasowych rodziców szczeniąt. Electric Wire był czarnym z podpalaniem foksterierem, matka Hussi okazała się córką welsh teriera. W każdym razie nasi entuzjaści posiadali już bazę wyjściową do utworzenia niemieckiego teriera myśliwskiego, jagdteriera, tak postanowili nazwać nową rasę.
O ich eksperymentach dowiedział się z prasy kynologicznej dentysta z odległego Królewca w Prusach Wschodnich dziś Kalingradu, Hubert Lackner. Było on znany, jako kolejny eksperymentator, usiłował bowiem wyhodować niemieckiego sznaucera myśliwskiego. Trzymał miniaturowe sznaucery, a jego kennel "Baltia" cieszył się sławą w całych Niemczech. Tak go jednak zainteresowały zamiary grupy Zangenberga, że zaniechał swych pomysłów i przyłączył się w roku 1926 do hodowców jagdterierów.
W tym samym roku założyli klub z siedzibą w Monachium, a na jego prezesa wybrano Rudolfa Friessa. Wkrótce 3.IV.1927 roku zorganizowano w Giesen pierwszą wystawę niemieckich terierów myśliwskich. Zapisano na nią 22 psy.
Hodowla w bliskim pokrewieństwie w oparciu o potomstwo z berlińskiego zoo nie udawała się. Postanowiono poszukać odpowiednich psów, które można by było dołączyć do rodziny jagdterierów. W roku 1933 Hubert Lackner zakupił w Anglii za horrendalną na owe czasy sumę 600 DM sukę Forma. Uważano ją staroangielskiego teriera, była maści czarnej z podpalaniem. Wielu autorów uważa, że powoływanie się na pochodzenie jagdteriera od tego wymarłego na końcu XIX w. teriera jest co najmniej kontrowersyjne. Rasa ta nie posiada nawet wzorca, a psy w tym typie wymienia się jako przodków teriera walijskiego. U myśliwych brytyjskich można było spotkać różnego rodzaju teriery, więc znalezienie czarnych z podpalaniem nie było trudne.
Suka Lacknera, Forma, idealnie odpowiadała jego zamysłom. Była niewielka, prawie kwadratowa w proporcjach, o lekko rozciągniętych lędźwiach kończynach i mocnych kończynach. Największym jej atutem była użytkowość. Wszystkie te cechy przekazała swojej córce Move Baltia.
W tym czasie Gruenwald kupił wyśmienitego walijskiego teriera po rodzicach sprawdzonych użytkowo, Farber vom Schutzenrein. Welshe były znane w Niemczech od końca XIX w. i z pewnością wywarły większy niż się myśli wpływ na nowo tworzoną rasę. Rezultatem krycia Farmerem suki Move Baltia był wybitny Illo Palatia.
Kolejnym z nabytków Lacknera był welshopodobny Belfer Baltia. Uważa się, że Belfer, Forma i Farber v. Schutzenrein wraz z czwórką z berlińskiego zoo stanowią podwaliny rasy niemieckiego teriera myśliwskiego.
Tyle byłoby oficjalnych wiadomości o pochodzeniu nowej rasy. Jak jednak wyglądało jej tworzenie "od kuchni", tego się możemy jedynie domyślać. Skąd brało się u jagdterierów umaszczenie aguti, dzicze, czy nie z zarzuconej przez DR Lacknera idei miniaturowych sznaucerów myśliwskich, może od szorstkowłosych jamników? Skąd brały się spore, nieomal obwisłe uszy? Nawet uważano, że psy o tej cesze lepiej głoszą po tropie. Teoria, że dodano mało gończe, nawet beagle ma swoje uzasadnienie. Skąd u teriera wziąłby się spurlaut - głoszenie po tropie. Nie była to cecha tej grupy psów.
W roku 1934 na przewodniczącego klubu wybrano Huberta Lacknera. Funkcję swoją pełnił przez 32 lata, aż do śmierci w roku 1966. Jego zasługi dla rasy są nie do przecenienia. Jagdteriery z przydomkiem "Baltia" wywarły znamienny wpływ na hodowlę niemiecką i europejską.
Dla uczczenia jego pracy przy tworzeniu niemieckiego teriera myśliwskiego Deutscher Jagdterier Club e.V organizuje corocznie prestiżowe międzynarodowe konkursy "DR Lackner-Gadachnisprufung". Oficjalne uznanie rasy przez Niemiecki Związek Kynologiczny VDH nastąpiło w roku 1937. Podstawowym kryterium był obowiązek rejestracji co najmniej 200 szczeniąt rocznie. Jednocześnie ustalono surowe kryteria hodowlane. Celem hodowców nie była ilość, ale jakość pogłowia. Eliminowano psy za duże, wątłe, a także źle maszczone, łaciate i beżowe. Największą jednak wagę przywiązywano do cech psychicznych tej stricte użytkowej rasy. Mimo że trwała wojna, do ksiąg hodowlanych w roku 1941 zapisano już 3000 psów. Staraniem Ericha Gruenwalda wydano dwie księgi hodowlane (Zuchtbuch 1941-1942 i 1943).
W końcowej fazie wojny wiele psów zginęło, zniszczeniu uległa także część dokumentacji, ale już w roku 1947 odbyło się pierwsze powojenne zebranie klubu. Pierwsza powojenna księga hodowlana wydana w roku 1953 objęła przychówek lat 1946-1949. Dla klubu zaczęły się dobre lata, rasa stawała się coraz popularniejsza tak w kraju, jak i za granicą.
Aby odświeżyć nieco krew, poszerzając pulę genowa i eliminując stale powracającą srokatość, dziedzictwo po foksterierach, postanowiono w latach 60 dodać do jagdterierów lakelanda. Niemieccy hodowcy z wielką skrupulatnością zabrali się za szlifowanie walorów użytkowych swojej rasy, przy okazji nie zaniedbując jej eksterieru.
W roku 1967 dokonano ogólno niemieckiego przeglądu pogłowia. Okazało się, że u 25% psów występowały wady wykluczające z hodowli. Jeszcze raz sprawdzić się miała dewiza - nie ilość, lecz jakość. Od tego roku postanowiono prowadzić szczegółową statystykę i selekcję, gromadzić dane dotyczące zarejestrowanych psów. Utworzono krajową listę reproduktorów i suk hodowlanych. Przy niemieckim zamiłowaniu do porządku i dyscyplinie hodowców na wyniki nie trzeba było długo czekać.
Obok nazwy egzemplarza hodowlanego w rejestrach klubu znajdziemy pewne skrótowe oznaczenia dotyczące eksterieru: wzrost, obwód klatki piersiowej, liczbę zębów, zgryz, rodzaj sierści (nawet występowanie bródki), a także umaszczenie. Kolejne informacje dotyczą cech użytkowych, potwierdzonych na konkursach. Punktowany jest węch, czyli wiatr, ciętość, głoszenie po tropie, wyniki w norowaniu i chęć do pracy w wodzie. Dla uważnego czytelnika suma punktów stanowi o wartości użytkowej i eksterierowej rodziców selekcjonowanego szczenięcia. Istnieje większa szansa na to, że zakup okaże się udany i malec będzie dziedziczył cechy swych przodków i że nie kupujemy "kota w worku". Gwarancji na zakup nikt nie jest w stanie udzielić. W księgach hodowlanych (Zuchtbuch) drukowane są listy potomków reproduktora, wymieniane są ich zalety, jak i usterki. Jeśli z kontrolowanych 12 szczeniąt (urodzonych w trzech miotach niespokrewnionych suk) u 30% wystąpią wady dyskwalifikujące, to ojciec zostaje skreślony z listy reproduktorów. Bywały okresy słabej płodności rasy, dlatego czasowo zabronione hodowli wsobnej. Niemcy prześwietlają swoje psy pod kątem dysplazji i przeprowadzają obowiązkowe badania oczu.
Dlaczego tak mało jagdterierów spotykamy dziś w Niemczech i w Europie na wystawach? Tej rasie nie są one potrzebne. Komisja sędziowska w czasie konkursów myśliwskich ocenia eksterier i kwalifikuje do hodowli. Do wpisania na listę reproduktorów, która nawiasem mówiąc jest bardzo długa, wystarczy dyplom III stopnia i ocena dobra.
Po śmierci Dr Lacknera w roku 1966 hodowlą zaczął kierować Wolfgang Grunwald. Zmarł w roku 1976. Jego następcą na długie lata został Wolfgang Bierwirth. Był on człowiekiem bez reszty oddanym rasie. Jego monografia "Der Deutscher Jagdterier" została wielokrotnie wznowiona i jest kopalnią wiedzy dla zainteresowanych tematem. Kolejną pozycją książkową, którą można polecić, jest Deutscher Jagdterier autorstwa Hansa Schindl. Obecnie klub niemiecki ma 14 prężnie działających oddziałów regionalnych.
W roku 1993 założono klub międzynarodowy (IV-DJT). Jego członkami są kluby ras z Niemczech (rok założenia 1925), Austrii (1947), Szwajcarii (1953), Luksemburga (1966), Słowacji (1970), Szwecji (1980), Czech (1993). Członkami IV-DJT są także organizacje z Danii, Francji, Chorwacji, Serbii, Węgier i Finlandii. Ostatnio do międzynarodowego klubu rasy swój akces zgłosiła Rosja.
Tak więc trzymają niemieckie teriery myśliwskie hodowcy z kilkunastu krajów europejskich. Choć nieuznane przez AKC, w Kanadzie potrafiły sprawdzić się w polowaniach na niedźwiedzia, nawet w dalekiej Japonii znajdziemy grupkę ich fanów.
* fragmenty artykułu Pani Elżbiety Chwalibóg opublikowanego w dwumiesięczniku Związku Kynologicznego w Polsce PIES nr 4 (318) 2006